Kubuś to piątka – w kosza można już grać... ups... tylko że Kubuś to kuc, w całej kucykowej powierzchowności i charakterku. Zupełnie nie zdaje sobie sprawy ze swoich wymiarów – myśli, że jest dużym koniem – przez to czasem popada w konflikty z resztą mieszkańców stajni.
Wprowadzanie w stado nie obyło się bez siniaków, kwiczenia, koziołków przez łeb (bo rów był mało widoczny) i przeganiania.
Kubuś okazał się być kucem do zadań specjalnych. Pewnego grudniowego dnia przyszło zlecenie – Kubuś ma wystąpić... na Gwarkach. Nie wiadomo o co chodzi, mają po niego przyjechać, na miejscu ma się przejść po sali i odwiozą... Hmmmm...
Przyjechali. Przyczepką jak ze Statoil. „Kuba właź”. Kuba... wlazł! Dach mu się na uszkach zatrzymywał. Dojechaliśmy szczęśliwie po ślizgawicy na miejsce. Tam okazało się, ze dosiąć go ma swieżoupieczony, kopalniany VIP o wzroście mikrym. I tak to VIP na grzbiecie Kubusia wjechał na salę Gwarków w rytm „Pieśni o małym rycerzu”...
Gawiedź została łaskawie pozdrowiona. Kubusiowi troszkę burzliwe oklaski przeszkadzały co objawiało się szybszym przebieraniem kopytkami. Natomiast śpiewy były pięęęęękneeee – to kucyki baaardzo lubią. Z powrotem Kubuś również bez problemu wlazł do przyczepki.
Kubuś bardzo lubi śpiewy, dlatego „Kolędowanie pod chmurką” nie mogło się bez niego obejść. Spokojnie dreptał wożąc dzieciaki miedzy ogniskiem, głośnikami i tłumem ludzi. Fajnie było.
Ciągnąć tez potrafi, z fasonem!!!